Dziewczyna podniosła głowę. Spojrzała na Justina ze zdziwieniem i przerażeniem. Podciągnęła nosem.
- Co się stało? - chłopak usiadł obok niej na ławce i objął ją ramieniem.
- Chcę ci pomóc...
- Przewróciłam się i rozwaliłam sobie kolano. A jeszcze umówiłam się tu z przyjaciółką, miała być pół godziny temu, nie ma jej, nie odbiera komórki. Boję się, że coś jej się stało... - jeśli masz tylko jedną, bliską osobę, lęk o nią występuje cały czas.
Justin klęknął przed dziewczyną i obejrzał jej kolano. Krew przestała już cieknąć, ale po upadku musiała lać się dość obficie, bo cała noga była czerwona. W dodatku rana była nieco brudna.
- Trzeba będzie to opatrzyć - powiedział Justin.
- Dasz radę iść?
- N-nie wiem... Ch-chyba n-nie... - wyjąkała Scarlett. Chłopak wziął ją na ręce. Dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.
- Nie bój się, nic ci nie zrobię - wyszeptał do jej ucha.
- Zabiorę cię do mnie do domu, opatrzę ci ranę i to wszystko.
***
- I już - Justin przygładził plaster na kolanie Scarlett. Jej noga była czysta, rana oczyszczona i opatrzona. Dziewczyna siedziała w przepięknej kuchni na miękkim, wygodnym krześle przy drewnianym stole okrytym niedbale brązowym obrusem.
- Dziękuję - powiedziała Sky.
- Tak w ogóle, to jestem Scarlett.
- Justin. Justin Bieber. Miło mi.
Scarlett osłupiała. Justin Bieber? Ten sławny? Który od niedawna wywołuje tonę afer i jest na okładce pierwszej lepszej gazety w kiosku Ruchu? Ten Justin Bieber?
- Widzę, że jesteś zdziwiona - Bieber uśmiechnął się i ściągnął kaptur i okulary, które odłożył na stół.
- Tak, to ja. Sławny Justin Bieber. Jesteś moją fanką? - puścił jej oczko.
- Nieee... Ale hejterką też nie jestem - uśmiechnęła się Sky.
- Rozumiem - JB pokiwał głową.
- Nie słuchaj tego, co mówią o mnie inni. Oni nic nie wiedzą. Tylko ja wiem, jaki jestem naprawdę. A może sam tego nie wiem?
- Znam ten problem bardzo dobrze. Aż za dobrze.
Wtedy zadzwonił telefon Scarlett. Dziewczyna wyjęła go z torby. To była Ariana.
- Przepraszam, muszę odebrać - powiedziała Sky i nacisnęła zieloną słuchawkę. Justin uśmiechnął się lekko.
- Halo? Ariana?
- Gdzie ty jesteś do kurwy nędzy? Czekam na ciebie już jakiś czas!
- Spóźniłaś się pół godziny sama, a teraz zwalasz wszystko na mnie! Mam w dupie taką przyjaźń, wiesz? - Scarlett rozłączyła się. Kipiała złością.
- To ta przyjaciółka? - spytał Justin. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
- Strasznie na nią naskoczyłaś. Czy dałaś jej się wytłumaczyć?
- Będziesz mi robił teraz kazanie?! Nie jesteś moją matką! - kasztanowowłosa po prostu wybuchnęła.
- Nie. Po prostu pytam się. Strata bliskich osób bardzo boli. Nie chcę, abyś cierpiała.
Sky milczała.
- Daj jej się wytłumaczyć. Może stało jej się coś złego? Coś jej wypadło? Miała wyraźny powód?
- A potem oskarża mnie o wszystko.
- Rozumiem, że jesteś wzburzona, Scarlett. Ale nie oskarżaj jej bezpodstawnie.
Justin i Sky rozmawiali jeszcze jakiś czas. Potem wymienili się telefonami i Scarlett wróciła do domu... A raczej poszła do Ariany, porozmawiać z nią.
***
- Czyli zgoda?
- Zgoda? - Scarlett i Ariana przytuliły się mocno. Były sobie cholernie bliskie. Nie miały nikogo poza sobą.
- A dzisiaj spotkałam Justina Biebera... - Sky opowiedziała przyjaciółce całą historię, od przewrócenia się do wyjścia od chłopaka. Ariana była zauroczona.
- WOW! Ty to masz szczęście, kochana - stwierdziła.
Po jakimś czasie Scarlett wracała do domu. Było już ok. 15. Przy blokach ktoś złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w swoją stronę. Russel spojrzała nań przerażona.
- Scarlett Russel? Pamiętasz mnie? - spytała "porywaczka", która okazała się rudowłosą dziewczyną z workami pod oczami.
- Kimberly?
- Dasz radę iść?
- N-nie wiem... Ch-chyba n-nie... - wyjąkała Scarlett. Chłopak wziął ją na ręce. Dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.
- Nie bój się, nic ci nie zrobię - wyszeptał do jej ucha.
- Zabiorę cię do mnie do domu, opatrzę ci ranę i to wszystko.
***
- I już - Justin przygładził plaster na kolanie Scarlett. Jej noga była czysta, rana oczyszczona i opatrzona. Dziewczyna siedziała w przepięknej kuchni na miękkim, wygodnym krześle przy drewnianym stole okrytym niedbale brązowym obrusem.
- Dziękuję - powiedziała Sky.
- Tak w ogóle, to jestem Scarlett.
- Justin. Justin Bieber. Miło mi.
Scarlett osłupiała. Justin Bieber? Ten sławny? Który od niedawna wywołuje tonę afer i jest na okładce pierwszej lepszej gazety w kiosku Ruchu? Ten Justin Bieber?
- Widzę, że jesteś zdziwiona - Bieber uśmiechnął się i ściągnął kaptur i okulary, które odłożył na stół.
- Tak, to ja. Sławny Justin Bieber. Jesteś moją fanką? - puścił jej oczko.
- Nieee... Ale hejterką też nie jestem - uśmiechnęła się Sky.
- Rozumiem - JB pokiwał głową.
- Nie słuchaj tego, co mówią o mnie inni. Oni nic nie wiedzą. Tylko ja wiem, jaki jestem naprawdę. A może sam tego nie wiem?
- Znam ten problem bardzo dobrze. Aż za dobrze.
Wtedy zadzwonił telefon Scarlett. Dziewczyna wyjęła go z torby. To była Ariana.
- Przepraszam, muszę odebrać - powiedziała Sky i nacisnęła zieloną słuchawkę. Justin uśmiechnął się lekko.
- Halo? Ariana?
- Gdzie ty jesteś do kurwy nędzy? Czekam na ciebie już jakiś czas!
- Spóźniłaś się pół godziny sama, a teraz zwalasz wszystko na mnie! Mam w dupie taką przyjaźń, wiesz? - Scarlett rozłączyła się. Kipiała złością.
- To ta przyjaciółka? - spytał Justin. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
- Strasznie na nią naskoczyłaś. Czy dałaś jej się wytłumaczyć?
- Będziesz mi robił teraz kazanie?! Nie jesteś moją matką! - kasztanowowłosa po prostu wybuchnęła.
- Nie. Po prostu pytam się. Strata bliskich osób bardzo boli. Nie chcę, abyś cierpiała.
Sky milczała.
- Daj jej się wytłumaczyć. Może stało jej się coś złego? Coś jej wypadło? Miała wyraźny powód?
- A potem oskarża mnie o wszystko.
- Rozumiem, że jesteś wzburzona, Scarlett. Ale nie oskarżaj jej bezpodstawnie.
Justin i Sky rozmawiali jeszcze jakiś czas. Potem wymienili się telefonami i Scarlett wróciła do domu... A raczej poszła do Ariany, porozmawiać z nią.
***
- Czyli zgoda?
- Zgoda? - Scarlett i Ariana przytuliły się mocno. Były sobie cholernie bliskie. Nie miały nikogo poza sobą.
- A dzisiaj spotkałam Justina Biebera... - Sky opowiedziała przyjaciółce całą historię, od przewrócenia się do wyjścia od chłopaka. Ariana była zauroczona.
- WOW! Ty to masz szczęście, kochana - stwierdziła.
Po jakimś czasie Scarlett wracała do domu. Było już ok. 15. Przy blokach ktoś złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w swoją stronę. Russel spojrzała nań przerażona.
- Scarlett Russel? Pamiętasz mnie? - spytała "porywaczka", która okazała się rudowłosą dziewczyną z workami pod oczami.
- Kimberly?